Forum Socjolog.pl Strona Główna Socjolog.pl
psychologia,socjologia,psychologia społeczna,antropologia,politologia,zachowania w organizacji
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"wyobraznia socjologiczna" i kondycja polskiej soc

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Socjolog.pl Strona Główna -> socjologia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość
Gość





PostWysłany: Pią Cze 08, 2007 11:30 pm    Temat postu: "wyobraznia socjologiczna" i kondycja polskiej soc Odpowiedz z cytatem

Poniższy cytat pochodzi z jednego z postów na tym forum (jest długi, więc kto zna tę śpiewkę, niech lepiej go nie czyta):

"wyobraźnię socjologiczną Piotr Sztompka, idąc za C.W. Millsem porównał do czytania gazety mówiąc, że: "Wyobraźnia socjologiczna pozwala (...) powiązać biografię, społeczeństwo i historię. Rezultatem poznania socjologii powinna być m. in. umiejętność czytania gazety. "Żeby pojąć, o co chodzi w gazecie, a jest to bardzo skomplikowane, trzeba nauczyć się, jak wiązać ze sobą relacjonowane fakty, jak je zrozumieć przez odniesienie do szerszych koncepcji społeczeństwa, w którym występują, i tendencji historycznych, w których uczesniczą. (...) Socjologia pozwala nam dotrzeć dalej i głębiej niż to, o czym czytamy w gazecie. Dostarcza nam do tego zbioru pojęć, koncepcji i pytań. Jeśli tego nie czyni, ponosi klęskę jako element edukacji."(cyt z dzieła C.W. Millsa "Socjological Imagination", New York 1959)" Socjologia więc pozwala ludziom "racjonalniej odnaleźć sens życia, własną tożsamość, swoje miejsce w społeczeństwie, określić szanse swoich działań. Dostarcza mapy świata (...) dla lepszej orientacji w chaosie toczących się wydarzeń...." (całość z Piotra Sztompki, "Socjologia", ZNAK, 2002)"

Mam pytanie: Co z tego wynika? Bo moim zdaniem nic wesołego. Smutna prawda o polskim socjologu, tak studencie, jak i - w większości - pracowniku naukowym, jest taka, że cała jego mądrość sprowadza się do mechanicznego powtarzania mądrości z podręcznika Sztompki (którego cała mądrość sprowadza się do mechanicznego powtarzania co bardziej oklepanych mądrości z popularnych handbuków mejd in juesej; ale poziom publikacji Sztompki to osobny problem). Co do mnie, to mam mocne przeczucie, że ta "wyobraźnia socjologiczna" to lipa. Nie w tym sensie, że coś takiego nie istnieje, tylko w tym, że aby wyrobić sobie "wyobraźnię socjologiczną" nie trzeba mieć z socjologią wiele wspólnego - wystarczy co nieco oleju w głowie. A z olejem jest niestety tak, że studiowanie socjologii dolewa go do główki dokładnie tyle, co kot napłakał.

W sumie to nie dziwię się socjologom, że wszem i wobec próbują wszystkim wkręcić, iż kumają więcej niż cała reszta. Jeżeli cały duchowy pożytek uprawiania tej szlachetnej dyscypliny wiedzy jest taki, że daje ona szansę przeniknąć zawiłe intelektualne meandry gazetowych dyrdymałów (a dodam, że u Sztompki ciekawszej teorii na ten temat nie znajdziemy - no, pomijając oczywiście komunały o sensie życia i naszym miejscu w społeczeństwie), to w celu skombinowania kaski na dalsze prowadzenie tego kramu, należy przywołać na pomoc siły magiczne. Uhuuuuuuuu! Czaaary maaaaary! Wyyoooobraaaaaźniaaa soooocjoooologiiiiicznaaaaa! Uhuuuuu! Kryyyyytyyyyyycznaaaaa saaaaamooooowieeeeeedzaaaaa spoooooołeeeeeeczeeeeeństwaaaaaaa! Uhhhhuuuuu! Decydent polski mało co z tego kapuje, ale właśnie o to chodzi. Bo jak nie kapuje, a wyluka u dołu strony podpisik Sławnego Autorytetu Socjologicznego to energicznie trząchnie kiesą (zazwyczaj zresztą publiczną), a na konta instytutów socjologii wartkim strumieniem popłyną peeleny. Po czym socjologowie, zaopatrzeni w "wyobraźnię socjologiczną" i peeleny od decydenta, zrobią kolejne badanie z cyklu "Stereotypy społeczne społeczeństwa polskiego na przykładzie analizy sitkomów. Ciągłość i zmiana". I kółko się zamyka.

Niezbyt to optymistyczne. Niestety, z obserwacji życia socjologa polskiego, którą chałupniczymi metodami prowadzę już od lat kilku, wynika, że tak to właśnie mniej więcej wygląda. Co gorsza, brak na ten temat poważnej dyskusji, no poza pisanymi tu i ówdzie niszowymi magistereczkam, których oczywiście nijak nie idzie opublikować, ze strachu przed Gniewem Autorytetów (czytaj: środowiskową banicją promotora i odcięciem kurka z peelenami). A Wielkie Autorytety na łamach Pism Socjologicznych od czasu do czasu przekonują siebie i wszystkich wokoło, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.

Na szczęście, do naszego lokalnego socjologicznego dyskursu (Modne Słowo Socjologiczne) wkracza w końcu wolne medium. (Szkoda, że pierwsze - pierwsze? ja przynajmniej wcześniej na żadne nie trafiłem... - polskie forum socjologiczne powstaje tak późno, bo dla przykładu filozofia, której socjo-klasyk Comte wywróżył rychłe wyciągnięcie kopytek, ma już tych forów z osiem. No ale lepiej późno niż wcale.) W końcu można publicznie porozmawiać o ważnych sprawach, takich jak kondycja polskiej socjologii. Do czego serdecznie zapraszam!

mj
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Sro Cze 13, 2007 11:34 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jak to w socjologii bywa (z resztą nie tylko) do w/w wypowiedzi można szukać różnych podejść . W tym momencie (co nie znaczy ,że kilka chwil dalej będzie tak samo, wszak człowiek jest tylko sytuacją) przychodzi mi na myśl to, że istotą problemu są procesy nauczania. Nauka bez uczniów nie miałaby sensu. Bez nauczycieli akademickich może by i miała jakiś sens ale trwałaby zbyt długo, a dziś nikt nie chce tracić czasu. Tak na marginesie marzy mi się by minister edukacji i jego świta z takim zaangażowaniem jak w sprawy religii włączyli się w kwestię rozwoju programu nauczania w gimnazjach i liceach nauk społecznych. W moim przekonaniu zachowań religijnych uczymy się w stopniu wystarczającym poza szkołą w przeciwieństwie do tych, które są przedmiotem socjologii i nauk pokrewnych.(dla pewności możemy to zbadać na tle obywateli z innych państw UE) Zatem jaką rolę pełni (bądź powinien) profesor socjologii ? W moim przeświadczeniu taką jaką tablica(ale nie "czysta tablica") na drodze wskazująca kierunek jazdy i zjazdy (z drogi lokalnej, krajowej, międzynarodowej, szybkiego ruchu, autostrady). W zależności od zakładanych możliwości percepcyjnych użytkownika (niby wszyscy jesteśmy zbudowani z krwi i kości i kieruje nami komputer tlenowy, choć nie tak samo), klasy drogi po której się porusza, obowiązujących norm prawnych, (wszelkich) zasobów jednostek odpowiedzialnych za utrzymanie drogi w należytym porządku i innych czynników(te często okazują się być rozstrzygające)będzie ona lepiej lub gorzej spełniać swoją rolę. Są kierowcy, którym takie tablice są wręcz niezbędne do prawidłowego poruszania się, są również tacy, którzy uważają je za niepotrzebne... do czasu.
PS Pewnego razu postanowiłem skrócić drogę o kilkanaście kilometrów dzięki GPS, które rekomendowało mi trasę inną niż drogowskazy i kolega siedzący obok legitymujący się większym doświadczeniem w poruszaniu się na tym kierunku. Po przejechaniu dłuższego odcinka wylądowaliśmy dosłownie w lesie: szosa asfaltowa w pewnym momencie zamieniła się w polną drogę...prowadzącą przez gęsty las.
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Socjolog.pl Strona Główna -> socjologia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group